Lokalnie
powinniśmy wybierać nie partie, ale ludzi, których znamy
EUGENIUSZ GOŁEMBIEWSKI: Samorządy powinny przekonywać swoich
mieszkańców, by głosowali na lokalne komitety. Jeśli nie dotrzemy z tym przekazem
do naszych wyborców, wówczas ?piekło polityczne? z Warszawy przeniesie się do
Polski lokalnej.
Podczas II czytania
PiS wycofał się z wielu zmian m.in. w kodeksie wyborczym. M.in. zdecydował się
na pozostawienie JOW-ów w gminach do 20 tys. mieszkańców. Czy to dobrze?
To bardzo dobrze. W małych
gminach znamy się wszyscy bardzo dobrze. Wyborcy chcą głosować na ludzi, a nie
partie polityczne, jakby to było w przypadku wprowadzenia ordynacji
proporcjonalnej. JOW-y dają także szansę zaistnienia w życiu publicznym
indywidualnym osobom, które chcą reprezentować swoich sąsiadów, a nie taki bądź
inny ?zbiorowy? komitet wyborczy. Dzięki tej możliwości takie osoby już
pojawiły się w życiu publicznym mojego miasteczka i są znakomitymi radnymi.
Sądzę, że i w innych małych gminach jest podobnie.
Jaką rolę po zmianach
miałaby odgrywać gmina przy organizacji wyborów? Czy to samorząd będzie musiał
zakupić przezroczyste urny i założyć kamery z internetowym podglądem?
Z relacji medialnych wynika,
że za zapewnienie warunków materialnych i technicznych mają odpowiadać gminy.
Przy czym przezroczyste urny już mamy, natomiast kamery do transmisji
internetowej trzeba będzie kupić, a to nie będzie mały wydatek. Kłopotem mogą
być też dobrej jakości łącza internetowe. Największym problemem będzie jednak
zapewnienie wystarczającej liczby sprawnych informatyków.
Czy liczy pan, że
samorządy dostaną odpowiednie środki na przeprowadzenie wyborów?
Mam nadzieję, że tak będzie.
Bo skąd mamy mieć na to pieniądze. Można się obawiać, że jeśli organizacja
wyborów od strony technicznej przestanie być zadaniem zleconym, a stanie się
własnym, to możemy być prawnie zmuszeni do ich współfinansowania z budżetów
gmin. A co będzie, jeśli gmina w swoim budżecie tych pieniędzy nie znajdzie?
Według nowych zasad
mają być też dwie komisje wyborcze. Czy i jakie zagrożenia pan w tym dostrzega?
Na pewno będzie to dużo
droższe. Jak mówią mi osoby, które wiele razy pracowały w komisjach,
największym problemem stanie się przekazywanie dokumentów wyborczych. Może to
trwać bardzo długo w przypadku jakichkolwiek niezgodności. Największe problemy
mogą być przy przekazywaniu czystych kart do głosowania i list wyborczych z
podpisami. Jeśli się zdarzy jakakolwiek rozbieżność między liczbą kart wydanych
i podpisów na listach, wówczas ustalanie przyczyn tego typu rozbieżności może
trwać bardzo długo. A wybory samorządowe są najbardziej skomplikowane spośród
wszystkich wyborów w Polsce. Osobiście jestem zwolennikiem tego, aby wybory do
rad gmin i ich szefów, a więc wójtów, burmistrzów i prezydentów, oddzielić od
tych do rad powiatów i sejmików. To, że wybory samorządowe do wszystkich
szczebli przeprowadzane są jednocześnie, sprawia, że jest tak wiele nieważnych
głosów.
Posłowie poszli
jednak na ustępstwa i w efekcie każda z komisji będzie mogła mieć
minimalnie 5 członków. A więc łącznie będzie ich 10, czyli tylu, z ilu składa
się obecnie jedna komisja wyborcza. To chyba kolejna poprawka na plus?
W przypadku liczenia głosów
pięć osób w komisji to stanowczo za mało. Jeśli w takim gremium przeważać będą
?znajomi królika?, którzy nie będą mieć wiedzy, predyspozycji i umiejętności do
wykonania tej ciężkiej i odpowiedzialnej pracy, to mogą być kłopoty. Dotyczyć
to będzie w szczególności przedstawicieli kanapowych, niemających swoich
struktur w terenie, partii politycznych. Do takich ugrupowań zgłaszają się
różni, czasem przypadkowi ludzie, którzy otrzymują pełnomocnictwa, a następnie
zgłaszają do pracy w komisji swoich znajomych. Dla wielu z nich to tylko
okazja, aby zarobić kilkaset złotych. W starym systemie delegowani do pracy w
komisji urzędnicy samorządowi czuwali nad tym, aby praca tego gremium była
właściwa i zgodna z prawem. Gdy ich zabraknie, mogą być kłopoty. Myślę też, że
w większości gmin komisje będą obsadzane w pełnym składzie, bo każdy będzie
chciał obserwować wybory, a zwłaszcza liczenie głosów.
Czy nie obawia się
pan, że wyborów według nowych zasad nie uda się przygotować na czas?
Jeśli taką opinię ma nawet
Państwowa Komisja Wyborcza, to jest w tym na pewno wiele racji. Jak będzie?
Pokaże czas. Po wycofaniu się przez PiS z wielu wcześniejszych propozycji
komplikujących proces wyborczy jestem nieco większym optymistą, że wybory uda
się jednak sprawnie zorganizować.
PiS wycofał się z
rozwiązania, aby o mandat radnego w gminie mogły ubiegać się osoby zamieszkałe
na terenie województwa, na którym znajduje się ta gmina. Czy to dobra zmiana?
W mojej ocenie ten pierwotny
pomysł był fatalny. Z góry widać było, że to koncepcja polityczna, fundująca
społecznościom lokalnym ?spadochroniarzy? z innych gmin. Tego na pewno nie
robiłyby komitety lokalne, ale partie polityczne, więc z góry wiadomo, w czyim
miało to być interesie. Czym innym jest ?wynająć? wójta, burmistrza czy
prezydenta jako menedżera, choćby z innej gminy, a czym innym jest wybór
radnych.
Rządzi pan od 1991 r.
Jak ocenia pan ograniczenie dla włodarzy, którzy będą mogli sprawować swoje
funkcje tylko przez dwie, za to 5-letnie kadencje?
Jako obywatel nie zgadzam na
wprowadzenie limitu dwukadencyjności. To, że kadencje mają być pięcioletnie,
jest tylko ?mniejszym złem?. Wprowadzenie tej zasady odbierze część praw
konstytucyjnych zarówno tym, których to dotyczy, czyli wójtom, burmistrzom i
prezydentom, ale także naszym wyborcom, którzy nie będą mogli głosować na
sprawdzonych gospodarzy gmin. Z tego, co pamiętam, limit kadencyjności w
Europie prowadzony jest tylko w Portugalii i we Włoszech. Jeśli limit ten
zostanie wprowadzony także i w Polsce, to wówczas wielu wartościowych
kandydatów nie będzie zainteresowanych karierą w samorządzie. Nie mówię tego,
myśląc o sobie, bo z mojego PESEL-u wynika, że dwie kadencje, o które będę mógł
się ubiegać, to więcej niż potrzeba mi do emerytury. Jest bardzo wiele
przykładów nie tylko w małych gminach, że wielokadencyjni włodarze wybierani są
na kolejne kadencje nie dlatego, że stworzyli sitwę, ale tylko z tego powodu,
że są najlepsi. Wymienię tu choćby znakomitych, wielokadencyjnych prezydentów:
Gdyni, Torunia, Rzeszowa, Tych czy Bielska-Białej.
Na co samorządy
powinny zwrócić szczególną uwagę przy organizowaniu wyborów?
Samorządy, zwłaszcza te, w
których dominują przedstawiciele obywatelskich komitetów lokalnych, powinny
przede wszystkim uświadamiać swoich mieszkańców i przekonywać ich, aby
wybierali nie partie polityczne, ale ludzi, których dobrze znają. Jeśli nie
dotrzemy z tym przekazem do naszych mieszkańców, to wówczas ?piekło polityczne?
z Warszawy przeniesie się do Polski lokalnej. Wtedy nie będzie ważne kto ma
rację, a tylko to, kto tę rację głosi.